„Oblubieńcy” to nowa seria postów, które będą sporadycznie pojawiać się na blogu.
Opisywać w nich będę książki, gry, filmy, seriale, miejsca, strony www itp. warte uwagi.
Dlaczego „oblubieńcy”, zamiast „ulubieńców”, to ważne pytanie. Nazwa ma być czymś na kształt żartu językowo-literackiego. Chciałabym przemycić pod nienaukową serią szczyptę przypomnienia o literaturze. Pamiętasz jeszcze coś takiego jak „Pieśń nad Pieśniami”?
Jest to utwór, w którym dialog prowadzi Oblubieniec i Oblubienica. Czyli dwoje zakochanych, wyznających sobie wielką miłość – w dużym skrócie.
Pigułka informacyjna dotycząca Pieśni nad Pieśniami:
- PnP pochodzi z Pisma Świętego
- PnP jest księgą Starego Testamentu
- Autorstwo PnP jest niepewne – niektóre odłamy religijne przypisują je Salomonowi
- Postać Oblubieńca możemy interpretować jako postać Jezusa
- Postać Oblubienicy możemy interpretować jako Kościół lub duszę ludzką
- Opis miłości zakochanych opiera się na opisach przyrody
- Słowa klucze / motywy: miłość, zakochani, kobieta, mężczyzna, natura, miłość zmysłowa
Fragment PnP:
OBLUBIENIEC:
O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja,
jak piękna,
oczy twe jak gołębice!OBLUBIENICA:
Zaiste piękny jesteś, miły mój,
o jakże uroczy!
Łoże nasze z zieleni.
–––––––––––––––––––––––––––
Tym krótkim słowem wstępu, przechodzimy do konkretów.
OBLUBIEŃCY WRZEŚNIA:
1. Książka spoza kanonu lektur
„Dziewczynka w czerwonym płaszczyku” to książka niezwykle życiowa. Przywołanych jest tam wiele wspomnień z życia autorki – Romy Ligockiej – przedstawionych w formie autobiografii. Lubię te lekturę za niepowtarzalny klimat – jednocześnie strachu i ciepła. Wojna oczami dziecka, chwytanie poszczególnych momentów, kiedy można dostrzec piękno życia, a później kilka stron o pokusach młodości i trudzie dorosłości. Przegląd (trudnego) życia, jak na dłoni. Polecam na jesienne wieczory. Jest to odpowiedni utwór do użycia w formie maturalnego tekstu kultury, podczas pisania rozprawki, ale przede wszystkim mądra treść, warta przyswojenia i poddania refleksji.
2. Serial o tematyce naukowej
„Big bang theory” to serial, który ma krótkie, 20-minutowe odcinki. Dzięki temu może stanowić przyjemną przerwę w nauce lub być chwilą wytchnienia po całym dniu siedzenia nad książkami. A sama tematyka również nauki dotyczy. Przede wszystkim serial jest fenomenalną komedią, której twórcy zaprzyjaźniają nas z grupą naukowców – fizyków i ich sąsiadką Penny, która na pierwszy rzut oka, kompletnie nie pasuje do paczki naukowych freaków. Chyba nie da się przesiedzieć odcinka bez uśmiechu na twarzy (ja prawie każdy odcinek muszę choć na chwilę zatrzymać, by w końcu przestać się śmiać 😂). W serialu znajdziecie mnóstwo nawiązań do fizyki, programowania, biologii, a także historii – bardzo często bohaterowie raczą się (i nas) żartami lub złośliwościami o tej tematyce. Ciężko o przyjemniejszy sposób na zdobywanie wiedzy i motywowanie się do dalszej pracy. Polecam z całego serduszka.
3. Miejsce na jesienny wypad
Dynie, całe mnóstwo dyń i jeszcze… dynie. A, i dynie. Idealne miejsce do cyknięcia jesiennych zdjęć i uwiecznienia jesiennych stylizacji na wiejskim sianku 🎃 prócz dyń, możemy pogłaskać małe, puchate króliczki, nakarmić kozy mlekiem z butelki i pogadać z alpaką ze śmiesznymi zębami 😬 takie atrakcje. Miejscówka to farma dyń w Powsinie (10 minut od Warszawy), klik tu. Wstęp to około 10 zł, a przed wyjściem możesz wybrać dynię dowolnego gatunku, a trochę tego jest 😉 Nie wiem czy takie miejsca istnieją w okolicach innych miast, ale zdecydowanie warto przekopać Internet pod tym kątem!
(zdjęcie na górze posta zostało zrobione właśnie tam)
4. Gra na długie wieczory
Jeżeli masz nadzieję na milutką i uroczą grę, która nada przytulnego klimatu przyjacielskiemu spotkaniu… To zły adres 😀 „Karty dżentelmenów” to wulgarna i kontrowersyjna gra, przy której można uśmiać się do łez, bo bezpardonowo można być po prostu… chamem 😂 Jest to karcianka, która polega na dokańczaniu wylosowanego zdania hasłami ze swoich kart tak, aby stworzyć jak najzabawniejsze połączenie. Polecam grać w gronie najbliższych znajomych, kiedy choć trochę znacie poczucie humoru innych uczestników. Ja mam już 4 części tej gry i mogłabym grać codziennie – rzadko kiedy jest okazja do porządnego uśmiania się tak, jak podczas „Kart dżentelmenów”.
Jeżeli podobał Ci się post, będzie mi bardzo miło przeczytać Twój komentarz <3
Trzymaj się ciepło,
Joanna